Jak stworzyć dobry film viralowy?
Mówi się że jedno statyczne zdjęcie wyraża więcej niż tysiąc słów. Porównując nieruchome zdjęcie, z ruchomym obrazem filmowym, któremu towarzyszy dźwięk, muzyka, odpowiednie tempo oraz wciągająca historia można powiedzieć, że 1 minuta filmu wyraża znacznie więcej niż tysiąc zdjęć. Jak sprawić by ta jedna minuta filmu (a czasem nawet i mniej) zapadło widzom w pamięć? Jak sprawić by widzowie sami, z własnej nieprzymuszonej woli chcieli przesyłali Twój film do innych użytkowników za pomocą np. Youtube czy Facebooka? Choć dużo agencji reklamowych i domów produkcyjnych chwali się, że wie jak tworzyć tzw. filmy viralowe, tak naprawdę zadanie to udaje się rzadko, nielicznym. Czym właściwie jest Viral? Viral to tzw. film wirusowy, który (niczym wirus) rozprzestrzenia się bardzo szybko w sieci. Film viralowy oczywiście nie rozpowszechnia się sam. Za jego popularnością stoją zwykli internauci, którym film spodobał się na tyle, że mają ochotę pokazać go swoim bliskim (czasem też i dalekim) znajomym. Ludzie przesyłają sobie filmy mailem, udostępniają na facebooku, przesyłają linki do Youtube.
Dlaczego markom tak bardzo zależy na filmach viralowych? Każdy film viralowy to doskonała promocja, która uwiarygadnia bardzo wizerunek marki. W dzisiejszych czasach, w dobie zalewu wszelkimi treściami reklamowymi z każdej strony – to bardzo duża nobilitacja dla marki. Jednak stworzenie filmu viralowego nie jest proste, i przede wszystkim nie jest przewidywalne. Nie da się wziąć klienta i powiedzieć „chodź, teraz zrobimy viral” – ponieważ to działa zupełnie odwrotnie. Możemy napisać scenariusz i wyprodukować film o potencjale viralowym, jednak o tym, czy faktycznie stanie się on viralem zdecydują internauci. Dopiero po czasie będzie można się przekonać czy naprawdę się udało.
Uważam, że w świecie filmu nie ma jednoznacznej reguły i dobrej recepty na to jak stworzyć viral. Niemniej jednak każdy film viralowy ma pewne wyróżniające go cechy. Filmy, które internauci najchętniej sobie przesyłają, to filmy które ich po prostu bawią, lub przekazują jakąś prawdę. Czasem viral zawiera obie, wyżej wymienione cechy. Są filmy które w internecie rozpowszechniają się świetnie, np. filmy o kotach, czy o zabawnych wypadkach. Są też filmy motywacyjne, które przesyłamy sobie równie chętnie. Nam udało się stworzyć coś na pograniczu zabawy, i życiowej prawdy o naszej aktualnej sytuacji w Polsce.
W 2012 roku CreativeStudio.com.pl wyprodukowało film viralowy „Polska za 20 lat”. Autorem scenariusza oraz producentem wykonawczym jest Adrian Łapczyński. Film pokazuje wizję Polski w roku 2032. Nie jest to bynajmniej wizja futurystyczna. Już w pierwszych scenach filmu widzimy wiejskie pola i łąki z podpisem „Warszawa, rok 2032”. Poznajemy też głównego bohatera, narratora filmu, który opowiada o tym co było tutaj kiedyś. Stara szopa, była kiedyś Pałacem Kultury i Nauki, a mały wiejski domek był siedzibą głowy państwa. W dalszej części filmu dowiadujemy się, że nasz narrator to o 20 lat starszy Borys Szyc – popularny polski aktor. Wyraża on smutną prawdę o tym co doprowadziło do upadku państwa, i co spowodowało że Warszawa wraz z całym krajem wróciła do dawnych „rolniczych” czasów. Więcej zdradzał nie będę. Jeśli ktoś z was nie widział jeszcze filmu – zachęcam: obejrzyj film Polska za 20 lat
Film okazał się bardzo głośnym viralem. Kilka dni po opublikowaniu go na Youtube zobaczyło go kilkadziesiąt tysięcy widzów. Ilość ta systematycznie rosła, aż zatrzymała się po osiągnięciu ponad pół miliona wyświetleń. Film wyemitował również m.in. TVN 24, a twórcę zapraszano do radia, telewizji, oraz opisano w kilku artykułach w ogólnopolskiej prasie.
Czy pisząc scenariusz przewidywałem, że film stanie się viralem? Odpowiedź brzmi: nie. Scenariusz stworzyłem całkiem spontanicznie. Opowiedziałem go kilku znajomym, jednak opowiedziana przeze mnie historia nie zrobiła na nich wówczas wielkiego wrażenia. Film udało się zrealizować dość szybko, małym nakładem finansowym. Zgłosiłem go do konkursu organizowanego przez Milionyou.com i… zająłem się dalszą pracą. Dopiero po kilku dniach zdałem sobie jak ogromny potencjał ma ta historia. Sądzę, że udało mi się „wstrzelić” w gusta Polaków opowiadając historię zabawną, jednak z pewną ponadczasową pointą, która była, jest i zawsze będzie aktualna: „Wszyscy (…) kradli, kradli. Każdy kradł ile mógł i w końcu zabrakło. (…) wróciliśmy do starych czasów i teraz przynajmniej (…) każdy jeden jest równy i każdy jest szczęśliwy.
Adrian Łapczyński